Bardzo dziki zachód w sercu Pałuk …

22 lipca dzieci z Miejskich Świetlic dla Dzieci rozpoczęły podbój Dzikiego Zachodu… Nasza przygoda miała swój początek w poniedziałkowy poranek, gdy podekscytowani i radośni wsiedliśmy do autokaru. Po niezbyt długiej podróży zostaliśmy bardzo mile powitani przez gospodarza Ośrodka Wypoczynkowego „Oćwieka”. Szybko rozpakowaliśmy bagaże, zjedliśmy pyszny posiłek i udaliśmy się na plażę. Panie najpierw przedstawiły nam kolonijne zasady i opowiedziały jakie atrakcje czekają na nas podczas całego tygodnia. Wieczorem spotkaliśmy się na integracyjnym ognisku, gdzie śmiechom oraz zabawnym historiom nie było końca. Emocje całego dnia sprawiły, że pierwsza kolonijna noc była wyjątkowo krótka… Bawiliśmy się wyśmienicie, mamy nadzieję, że wychowawcy również… 😉 Drugiego dnia wybraliśmy się na spacer do malowniczej Doliny Rzeki Gąsawki. Słuchając ciekawych wywodów pana leśnika oglądaliśmy niezwykłe, niemal dzikie zakątki okolicznych lasów, podziwialiśmy urocze krajobrazy oraz dowiadywaliśmy się ciekawostek na temat, na pozór, znanych roślin i zwierząt. Wieczorny chrzest kolonijny to było bardzo miłe zakończenie dnia. Każdy kto chciał zostać prawdziwym kowbojem musiał podjąć się nie lada wyzwania. Jak na preriowych osadników przystało szukaliśmy złota, ujeżdżaliśmy niepokornego rumaka, którego dodatkowo trzeba było złapać na lasso, ścigaliśmy się w workach. Nie zabrakło także prawdziwego pojedynku rewolwerowców czy walki o władzę poprzez przeciąganie liny. Poradziliśmy sobie ze wszystkimi zmaganiami i na zakończenie, głowę każdego z nas zdobił prawdziwy kowbojski kapelusz. Mimo intensywnego dnia niewielu z nas odczuwało wieczorem zmęczenie…;) Środę powitaliśmy dzień na plaży, czyli tam gdzie bardzo lubimy spędzać czas. Nieco później jak prawdziwi Kujawiacy wypiekaliśmy bułeczki oraz wyrabialiśmy masło podczas warsztatów „Od ziarenka do bochenka”. Wszystko wyśmienicie smakowało w asyście złotego miodu. Wieczorem każdy, kto na koloniach znalazł wybrankę lub wybranka serca mógł wziąć udział w niezwykłym obrzędzie. Przed obliczem jedynego w swoim rodzaju kapłana oblubieńcy ślubowali sobie „miłość, wierność i uczciwość małżeńską” aż do końca kolonii. W czwartek na kilka godzin przenieśliśmy się do prawdziwego miasteczka rodem z Dzikiego Zachodu. Gdy zamknęły się za nami bramy SILVERADO znaleźliśmy się na XIX- wiecznych terenach Stanów Zjednoczonych, gdzie prawo w swych rękach trzyma szeryf a najbogatszy jest… grabarz. Pojedynki kowbojskie, scenki z życia mieszkańców, prawdziwe rodeo, tańce country, jazda na koniu, wizyta w saloonie… to jedne z atrakcji jakie tam na nas czekały. Wieczorem, przy ognisku wysłuchaliśmy rozbudzających wyobraźnię legend pałuckich oraz zapoznaliśmy się z tradycyjnym strojem regionu. W piątek również spędziliśmy nieco czasu na plaży oraz wzięliśmy udział w zmaganiach sportowych. Po południu wraz z wychowawcami podsumowaliśmy kolonijne dni. Jasne stało się kto został Królem i Królową Kolonii, mieszkańcy którego pokoju najbardziej dbali o porządek, kto zasłużył na tytuł Superkolonisty czy Najlepszego Sportowca. Każdy otrzymał także certyfikat „Prawdziwego kowboja z krwi i kości”. Wieczorem spotkaliśmy się na pożegnalnej dyskotece, gdzie oczywiście nie zabrakło rytmów country… Ostatnia noc na kolonii… Co dzieje się podczas Zielonej Nocy zostaje tylko pomiędzy uczestnikami Zielonej Nocy… i tej zasady będziemy się trzymać!;) W sobotni poranek spakowaliśmy do plecaków swoje rzeczy, mnóstwo pamiątek ale i ogromną masę wspomnień i nowych doświadczeń. Półmetek wakacji za nami… Cieszymy się, że spędziliśmy go w tak wyjątkowy sposób!

 

Opracowała: Katarzyna Krupa

Skip to content