Jura Krakowsko-Częstochowska to wyjątkowe miejsce na mapie Polski… Na każdym kroku spotyka się tutaj ślady historii. W tym roku właśnie w ten rejon naszego kraju wybrały się na kolonie dzieci z Miejskich Świetlic prowadzonych przez Ośrodek Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Uzależnień. Celem podróży była miejscowość Morsko – leżąca w samym sercu Jury. Gościliśmy w Ośrodku Rekreacyjno-Wypoczynkowym „Morsko Plus”, który położony jest w bardzo bliskim sąsiedztwie zamku rycerskiego Bąkowiec. Już sama podróż wywarła na nas duże wrażenie. Z okien autokaru podziwialiśmy jurajskie wzniesienia, ostańce skalne a nawet ogromny zamek Olsztyn, który pięknie góruje nad całą miejscowością.
Po kilku godzinach podróży mogliśmy wreszcie rozpakować bagaże w pięknych pokojach i po szybko zjedzonym posiłku wybrać się na zwiedzanie okolicy. Zamek Bąkowiec, zbudowany – jak wszystkie Orle Gniazda – na skałach, jest niezwykły, równie wyjątkowy jest widok na Górę Zborów, którą mogliśmy podziwiać stojąc obok niego. Przez resztę dnia korzystaliśmy z atrakcji Ośrodka, a panie w międzyczasie przedstawiły nam zasady, których trzeba przestrzegać podczas letniego wypoczynku. Pierwsza noc na koloniach była bardzo krótka….
We wtorek tuż po śniadaniu wyruszyliśmy do Bobolic, aby zwiedzić odrestaurowany zamek królewski, wybudowany w pierwszej połowie XIV wieku. Pani przewodniczka opowiedziała nam historię związaną z budowlą oraz legendę o dwóch braciach, która rozbudziła wyobraźnię świetliczaków. Przez cały pobyt kilkoro z nas spotykało na szlaku bobolicką Białą Damę… Wracając z Bobolic mogliśmy zobaczyć ruiny zamku w Mirowie, gdzie trwają prace remontowe. Po południu wzięliśmy udział w quizie „Rycerski ekwipunek”, a następnie wybraliśmy się na spacer po okolicznych lasach.
W środę wybraliśmy się na pieszą wędrówkę do Podlesic. Naszym celem było zdobycie Góry Zborów, z której rozlega się wyjątkowy widok. Pogoda jednak pokrzyżowała nam plany i na szczyt Góry mogliśmy tylko popatrzeć z jej podnóża i to w strugach deszczu. Wycieczkę i tak uznajemy za udaną, bo mimo niesprzyjającej pogody wracaliśmy z uśmiechami na twarzy, a kilkoro z nas zorganizowało spontaniczny konkurs na skoki w… kałużę. Ciepła kolacja po powrocie zniknęła z talerzy w ekspresowym tempie…
Czwartek był bardzo intensywnym dniem. Z samego rana pojechaliśmy do Ogrodzieńca, gdzie podziwialiśmy najsłynniejszy i najbardziej okazały z zamków na Szlaku Orlich Gniazd, który został wybudowany w XIV – XV wieku. Mogliśmy zobaczyć salę tortur, lochy, komnaty oraz wejść na najwyższą wieżę. Przemierzając zamkowe korytarze nasłuchiwaliśmy warczenia Czarnego Psa, który od lat strzeże ukrytego skarbu… Po wyjściu z zamku udaliśmy się do „Domu Strachów”, gdzie stanęliśmy oko w oko z Białą Damą, a od Czarnego Psa odgradzała nas tylko cienka siatka… Emocje sięgnęły zenitu, raz po raz słychać było krzyki… także wychowawców… Po powrocie do Ośrodka panie przygotowały dla nas turniej rycerski, podczas którego mogliśmy zmierzyć się z trójgłowym smokiem, jeździć konno, wziąć udział w rycerskich wyścigach oraz walczyć ze smoczkiem… czyli pić sok przez smoczek z butelki. Ze wszystkimi konkurencjami poradziliśmy sobie wzorowo, więc na zakończenie złożyliśmy przysięgę, wypiliśmy specjalną miksturę i z dumą przyjęliśmy pasowanie na rycerza. Po zmaganiach zasiedliśmy przy ognisku, aby zregenerować siły, a później udaliśmy się na pożegnalną dyskotekę… Na następne kilka godzin Zielonej Nocy spuścimy zasłonę milczenia… Może warto tylko wspomnieć, że niektórzy z nas zajmowali się praniem prześcieradeł…
Piątek to dzień pożegnania z Jurą…. Panie rozdały nam pamiątkowe dyplomy oraz nagrody za udział w konkursach kolonijnych. Żal było opuszczać to piękne miejsce, zwłaszcza że słońce zachęcało do pozostania i skorzystania z basenu…. Niestety czas naszych letnich kolonii dobiegł końca. Pełni miłych wspomnień wróciliśmy do Inowrocławia.